niedziela, 9 lutego 2014

Historia jednej skarpetki.

Witam niedzielnie Kochani ;)
Wiosna w powietrzu! Na Waszych blogach również ją czuć!
Czas odkurzyć motocykl i ruszyć na krótką przejażdżkę ;))

Jak co roku kiedy nadchodzi wiosna, 
kiedy największe mrozy są już za nami, ja zabieram się za dzierganie skarpet ;)
 to samo oczywiście jest w tym roku i o tym będzie dzisiaj post.

Niedawno odkryłam sklep z niesamowitymi włóczkami,
 może znacie amiQs z siedzibą w Gdańsku.
 Wewnątrz sklepu można oszaleć z ilości i różnorodności dziewiarskich dobroci ;)
 Tak było i ze mną. 

Szewc bez butów chodzi, wie o tym każda dziewiarka, 
ale tym razem chciałam zrobić coś wyłącznie dla siebie, więc padło na skarpetki. 
Wybrałam do nich piękną włóczkę melanżową Lana Grossa
Włóczka jest idealna, miękka, mila w dotyku i delikatna.
100% wełna merynosa ma też swoją cenę kosztowała 21 zł, 
ale uważam że cena jest zasłużona.




Cały ambaras w tym, 
że na jedną skarpetkę o rozmiarze 39 zużyłam całą 50 g włóczkę ;)
A że do Gdańska w najbliższym czasie mi nie po drodze,
 skarpetka póki co jest jedna i nią się dzisiaj chwale, 
bo jestem z niej niesamowicie dumna,
 do tego stopnia że ostatni tydzień zasypiała ze mną,
 leżąc przy nocnym stoliku ;)

Kiedy będę miała już PARĘ skarpetek,
 to będą to moje najdroższe w życiu skarpetki ;))
Oto i ona:




A to skarpetki z falbanką, 
które zrobiłam wcześniej dla zmarzniętej koleżanki ;) 
Ale włóczka już nie tak dobrej jakości, 
to widać na pierwszy rzut oka.



Pozdrawiam Was i życzę udanego dnia!
Asia


2 komentarze:

  1. Witaj :)
    Najdroższa skarpetka na świecie, ale za to jaka fajna. Miejmy nadzieję, że niedługo dołączy do niej koleżanka :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarpetka z falbanką wygląda świetnie - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie kilku słów od siebie ;)